Strony

czwartek, 14 kwietnia 2011

FoW - Kompania Tygrysów

Jakiś czas temu gdy zaczynałem zabawę z FoW, pierwszą armią, która zwróciła moją uwagę była armia niemiecka. Zawsze fascynowała mnie niemiecka technika pancerna. Duża różnorodność sprzętu i groźnie brzmiące nazwy Panzerkampfwagen XXX, albo Tygrys, Pantera, Puma itp. Wiedziałem, że zabawa w FoW będzie droga, więc stwierdziłem, że nie będę kupował nowych modeli (okazało się to śmieszne założenie, bo zabawa naprawdę wciąga) tylko z drugiego obiegu. Nawet gdyby nabywane modele miały uszkodzenia, były źle pomalowane, korzystając z mojego modelarskiego doświadczenia mógłbym je doprowadzić do stanu użyteczności. Zacząłem więc szukać w necie, m.in. na ebay, allegro itp. Udało mi się skompletować całkiem sporą armię. A jednym z nabytków było 5 Tygrysów I (Panzerkampfwagen VI) w wersjach H1(early) oraz E (late). Modele były w stanie tragicznym... Były poobijane, źle pomalowane, różnymi farbami, brak niektórych części, itd. Postanowiłem zrobić z nimi porządek. Najpierw czyszczenie. W celu usunięcia starej farby urządziłem moim Tygrysom kąpiel w "Krecie". Kret jest środkiem chemicznym, silnie żrącym, na bazie sody kaustycznej. Trzy modele oczyściłem bardzo sprawnie w ciągu dwóch dni. Prawdopodobnie były malowane farbami akrylowymi. Dwa pozostałe oparły się działaniu żrącej siły. Oceniłem, że prawdopodobnie do ich malowania użyto farb olejnych. Urządziłem im więc kąpiel w rozpuszczalniku benzynowym. Farba zmiękła i odchodziłą płatami ciągnąc się i klejąc do powierzchni modeli, ale zeszła.
W trakcie tego czyszczenia okazało się, że modele były malowane wielokrotnie różnymi farbami.
Przystąpiłem teraz do naprawy modeli. Uzupełniłem braki. Z plastiku wykonałem brakujące włazy. Przyszedł czas na malowanie. Powierzchni nie trzeba było już odtłuszczać :-) - kąpiel w sodzie kaustycznej i w rozpusczalniku benzynowym zrobiła swoje. Modele pokryłem czarnym podkładem w spray'u. Nałożyłem na to farbę bazową - dla Niemców oczywiście piaskowa (także w spray'u). Przejrzałem dostępną literaturę jeśli chodzi o malowanie, pogrzebałem trochę po internecie. Wybór - malowanie trójbarwne. Wszystkie farby mam. Co więcej mam jeszcze aerograf, którego nigdy wcześniej nie używałem, a który wydaje się niezbędny do odtworzenia rozmytych krawędzi przejść pomiędzy kolejnymi kolorami niemieckiego kamuflarzu. Miałem pewne problemy z utrzymanie grubości linii i nasycenia kolorem, ale... Wykonałem wash nakładając czarnego inka Vallejo pędzlem "0". Następnie rozjaśniłem krawędzie i płaszczyzny piaskową Agamą (w kolorze niemieckiego munduru pustynnego). To zmniejszyło kontrasty pomiędzy poszczególnymi kolorami i zamaskowało trochę nierówność linii. Wyciągnąłem szczegóły - liny i łopatka "gun metal". Gąsienice tradycyjnie - rdza po całości + suchy pędzel "gun metal".

Dobrałem naklejki numery boczne, czarne krzyże bałkańskie, znak przynależności do konkretnej jednostki.
Efekty zobaczcie sami: wóz 200 - dca drugiej kompanii, 211 - dca pierwszego plutonu, 214 - czwarty wóz pierwszego plutonu (dwa pozostałe poległy), 221 - dca drugiego plutonu, 222 - drugi wóz drugiego plotonu.

Efekt końcowy na niżej załączonych obrazkach.











Do zobaczenia na polu bitwy.