Strony

wtorek, 21 stycznia 2014

Żegnajcie pomidory... :-(

Takimi słowy zaczynała się jedna z moich ulubionych piosenek z Kabaretu Starszych Panów. Czas pożegnać się z hobby uprawianym chyba od 12 roku życia. To niestety już 34 lata. Jak pisałem w poście o moim zamiłowaniu do wargamingu i modelarstwa byłem członkiem najstarszego klubu wargamingowego w Polsce. Klub powstał na warszawskiej Woli (chyba w 1978 r.) w ramach Wolskiego Domu Kultury i w okresie, w którym ja do niego należałem nosił nazwę Klubu Hobbystów Militari. Najpopularniejszym okresem historycznym, w klubie, była II wojna światowa. Największy konflikt zbrojny wszech czasów, wciąż budzący emocje ludzi - fachowców i laików. W tamtym czasie na makiety wyprowadzaliśmy wozy bojowe i żołnierzy w skali 1:76, 1:72 takich firm jak Matchbox, Airfix, ESCI zorganizowane w oddziały, staczając najkrwawsze pojedynki, niszcząc za pomocą "strzelaczki" zwanej przez niektórych "strzelawką" wrogi sprzęt i siłę żywą. Po moim odejściu z klubu kontynuowałem to zainteresowanie jeszcze przez długie lata - z delikatną przerwą na studia, wychowanie dzieci. Niestety moim zainteresowaniem nie udało mi się zarazić mojego syna - szkoda :-(. Z czasem zacząłem poszukiwać systemów bitewnych, rozpowszechnionych na tyle, żeby można było znaleźć przeciwników, a modele do nich nie służyły tylko to zrobienia tylko wystawki na półce. Stąd zmiana skali na 1:100 i 1:285. Stare modele zaczęły się kurzyć i dawno nie widziały już pola bitwy, a żołnierze nie wąchali prochu. Stwierdziłem, że dalsze ich przetrzymywanie nie ma sensu i są na pewno jeszcze osoby, którym mogą sprawić one więcej radości niż mi. W grudniu zrobiłem inwentaryzację tych modeli, które były niesklejone. Ok. 50 szt. sprzedałem na Allegro. Byłem na prawdę zaskoczony, że zeszły one wszystkie w jednym rzucie. Zostały mi jeszcze modele sklejone na różnym etapie prac, niektóre zaczęte, inne tylko maźnięte pędzle, inne całkiem wykończone. To wszystko co poniżej jest na sprzedaż. Łza w oku się kręci.








































Brak komentarzy:

Prześlij komentarz