Łączna liczba wyświetleń

czwartek, 8 października 2020

P-47D do Flames of War

W zasadzie to kontynuacja poprzedniego wpisu dotyczącego kłopotów jakie napotkałem przy malowania P-47D. 

Mój P-47D pochodził z zestawu wydanego dla edycji drugiej Flames of War - jeden samolot z kostką lotniczą oraz podstawką. Zestaw wygląda tak jak na poniższych zdjęciach.



Ale zanim przejdziemy do samego efektu końcowego kilka słów o samym P-47D i jego właściwościach bojowych w grze.

Jak większość samolotów w grze P-47D, przylatuje na 4+, trafiany jest na 5+, ma rzut obronny na 3+, a strzelający do niego musi zdać test Siły Ognia. Niestety, jest traktowany jako Wyszkolony podczas prób bombardowania. Koszt 9 pkt.

Co dostajemy w zamian? Samolot uzbrojony jest w KMy z ROF 4 z AT5 i FP5+; bomby 500 funtowe z AT3 i FP2+, oraz rakiety HVAR z AT5(!) i FP4+. Nie wiem, czy jest obecnie w grze samolot bardziej uniwersalny, na dodatek mogący zrobić krzywdę zaróno piechocie jak i czołgom (w tym ciężkim) a także transporterom opancerzonym.



Ale to nie wszystko. Samolot występuje w książce D-Day. Americans. A w zestawie kart dowodzenia dla tej książki mamy możliwość wzięcia up-gradu dla tego samolotu. Pierwszy z nich to bomby 2000 funtów, które zastępują w powyższym zestawieniu zarówno bomby 500 funtów jak i rakiety i dają uśrednioną wartość penetracji pancerza AT4 ale przy FP2+. Rzowiązanie ciekawe, warte 1 pkt.


Druga z kart to 370th Fighter Group. Za 3 pkt. dostajemy możliwość jednorazowego użycia bomb napalmowych o chrakterystykach AT1, FP1 (!) i konieczności przerzucania udanych rzutów obronnych przez trafioną piechotę, działa i pojazdy nieopancerzone. Coś wspaniałego tylko czy nie za drogo? No właśnie, atak jest jednorazowy ale kartę wykorzystujemy po wstrzelaniu się i według mnie wszystko zależy od tego czy uda nam się złapać wystarczająco dużą liczbę modeli przeciwnika pod wzornikiem artyleryjskim. Może być ciekawie.


Po tych rozważaniach przejdźmy do moich samolocików. Jak widać są one dwa, jeden z zestawu a drugi pozyskany z drugiej ręki. Obydwa są modelami BF - żywicznymi, z metalowymi dodatkami. Jednak przyglądając się uważniej zauważymy, że każdy z nich ma różnie poprowadzone linie podziału pomiędzy blachami na płacie górnym. Ten samolot z drugiej ręki pochodzi ze starszej serii produkcyjnej BF. 

Jak malowałem?

W przypadku mojeg nowiótkiego P-47D pokryłem go czarnym podkładem w sprayu Citadel; srebrny to farbka olejna Humbrol; do podkreślenia linii podziału użyłem ciemno szrego washa Vallejo; kalkomanie oryginalne BF. Całość zabezpieczona lakierem bezbarwnym Pactra na bazie akrylu. Tu odsyłam do mojego poprzedniego artykułu.

Drugi z modeli tylko podrasowałem, więc nie będę się dokładnie nad nim rozpisywał. Ostatecznie, całość wyszła tak.

Nowa wersja modelu BF. 













Starsza wersja modelu BF









W parze



2 komentarze:

  1. Ja tam mam słabość do modeli, zarówno samolotów, jak i statków :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ale przed tą słabością wcale nie trzeba się bronić. ;-)

      Usuń