Kwiecień 1945r. okolice Budziszyna. 2 Armia WP po sforsowaniu Nysy Łużyckiej szybkim marszem ruszyła na zachód. Nie mający doświadczenia w dowodzeniu tak wielkim związkiem operacyjnym, gen. Świerczewski "Walter", chcąc przejść do historii wojskowości jako zdobywca Drezna, nakazał 1 KPanc. forsownym marszem, bez ubezpieczenia piechoty, ile sił w silnikach swoich dzielnych czołgów zdobyć to miasto. Ugrupowanie 2 Armii rozciągnęło się niebezpiecznie, co gorsza piechota została pozbawiona wsparcia swoich dzielnych czołgów. Tymczasem, z południa zbliżało się niebezpieczeństwo. Silne ugrupowanie wojsk niemieckich, spieszące na odsiecz swojemu ukochanemu Fuhrerowi, zamierzało pokazać Polakom na czym polegają podstawowe arkana sztuki wojennej. Niezbyt liczne ale dobrze wyszkolone i wbrew pozorom mające wysokie morale oddziały grenadierów pancernych, wsparte czołgami (których Polacy w tym momencie nie mieli) wykonały uderzenie w lewe skrzydło 2 AWP. Pierwsze Polskie jednostki , które wpadły pod hitlerowski walec zostały zdziesiątkowane i zaczęła się jadka. Polacy bez wsparcia czołgów byli stopniowo eliminowani, wkradła się panika. Sowiecki dowódca frontu początkowo zlekceważył wydarzenia na polskim odcinku i wysyłał jedynie ponaglające depesze nakazujące natychmiastowe przywrócenie ładu w polskich szeregach. Niestety nic to nie dało. Do polskiego dowództwa został wysłany rosyjski generał, który miał ocenić sytuację i złożyć meldunki. To co zastał przeraziło go nie na żarty. Natychmiast urlopował tow. Waltera a sam przejął dowodzenie. Na odsiecz Polakom zciągnięto jednostki pancerne Gwardii, a KPanc zawrócono spod Drezna. No ogromnym obszarze doszło do szeregu większych lub mniejszych walk o chrakterze boju spotkaniowego. W czasie jednego z nich 4 Pułk Czołgów Ciężkich wsparty saperami starł się z odziałami rozpoznawczymi wroga wzmocnionymi doskonałymi niszczycielami czołgów typu Jagdpanther. Saperzy operujący w środku ugrupowania mieli na skrzydłach silnie opancerzone i dość dobrze uzbrojone czołgi IS-1. W czasie pokonywania pola saperzy zostali nakryci ogniem artylerii i stracili swojego dowódcę. Co gorsza, do boju ruszyły wyposażone w transportery opancerzone i samochody pancerne niemieckie oddziały rozpoznawcze. Spłonął jeden IS - to sprawka Jagdpanthery. Doszło do wymiany ognia i na pomoc wezwano niezawodne Szturmowiki (IŁ2m3). Od bomb, rakiet i działek pokładowych spłonęła jedna Jagdpanthera a druga na pewien czas została wyeliminowana, oberwał też jeden z plutonów niemieckich grenadierów wyposażony w Schwimmwageny - zaskoczeni Niemcy wystraszyli się i do końca bitwy nie udało się ich przekonać do walki. Ostatecznie Niemców udało się zatrzymać. A na obszarze działania 2 Armii zapanował względny spokój.
Poniżej kilka fotek ilustrujący wydarzenia i samo pole bitwy.