Tegoroczne wakacje zawiodły mnie do Drezna, miasta pełnego zabytków i śladów europejskiej kultury, a przez pewien czas mającego bardzo silne związki z Polską - wszak, była to siedziba dwóch królów polskich Augusta II i Augusta III.
W stolicy Saksonii mieści się też cel mojej wycieczki Muzeum Historii Wojskowości Bundeswehry - to taki niemiecki odpowiednik warszawskiego Muzeum Wojska Polskiego. To co zasadniczo różni obydwa muzea to rozmach - niemieckie muzeum to potężny budynek z przestronnym wnętrzami, zgromadzony sprzęt i eksponaty ilustrują historię armii niemieckiej. Najwięcej z nich dotyczy pierwszej i drugiej wojny światowej, poprzez zimną wojnę do udziału Bundeswehry w misjach pokojowych i stabikizacyjnych u boku Stanów Zjednoczonych.
Jeśli chodzi o okres zimnej wojny, to są tu eksponaty zarówno z RFN jak i NRD.
Kolejna różnica pomiędzy polskim i niemieckim muzeum to liczba ekseksponatów zgromadzonych "pod chmurką" - w Warszawie mamy ich więcej, udostępnionych zwiedzającym, ale w Warszawie nie znajdziemy pojazdów wykorzystywanych przez Bundeswehrę, np. Czołgu Leopard I albo pojazdów Marder czy Gepard.
I tu taka mała zagadka. Kręcąc się po wystawie zewnętrznej natrafimy na budynek, prze którego okna dostrzec można wiele eksponatów nieudosteudostępnionych publiczności. Są tam widoczne pojazdy i działa z drugiej wojny światowej, np. BA-64, którego chyba nie ma w polskich muzeach.
Z resztą. Co ja będę się rozpisywał, zobaczcie sami. :-)